Jerzy Krauze – charyzmatyczny Mistrz z nad morza.

22 kwietnia, 2021


*

Czternastokrotny rekordzista Polski masters w wielobojach i indywidualnych konkurencjach, a także medalista międzynarodowych  imprez lekkoatletycznych. Dziesięciobój: złoto olimpijskie masters w kategorii M50 (50-54 lata) w Turynie (2013), pięciobój: mistrz olimpijski masters w kategorii M45 w Sydney (2009). Ponadto wice-mistrz świata masters kat. M55 w Maladze (Hiszpania, 2018) i kat. w M50 w Porto Allegre (Brazylia, 2013), brąz w kat. M45 na MŚ w Sacramento (USA, 2011). To również mistrz Europy w kat. M50 z Izmiru (Turcja, 2014). Posiadacz najwyższego wyniku punktowego i rekordu all-time masters w dziesięcioboju lekkoatletycznym w Polsce. W Światowym Związku Lekkiej Atletyki Masters (WMA) menedżer na Europę ds. maratonu. W Europejskim Związku Lekkiej Atletyki Masters (EMA) w latach 2010-17 wiceprezydent. W Polskim Związku Lekkiej Atletyki Masters od 2008 wiceprezes ds. kontaktów międzynarodowych i marketingu.

*


Charyzmatyczny Mistrz z nad morza. Swoją karierę sportową zaczynał w wieku 14 lat, gdzie musiał walczyć o to, by został zauważony. (uśmiech) Jego historia sportowa trwa, a On  nieustająco zaskakuje. Ambitny, aktywny i wyrazisty. „Zakręcony” sportowo i mimo spektakularnych sukcesów, bardzo skromny. Czy ma jakieś słabości? Co znaczy słowo Masters w sporcie? Jakie ma plany i marzenia? Jerzy Krauze wyjątkowy człowiek z charakterem.


Patrząc retrospektywnie na swoje aktywności czy działania na przestrzeni wielu lat, to zapewne nie wyprę się tego, że słowo „zakręcony” na sport, to właściwe określenie mojej osoby. Jednakże mam nadzieję, że to „zakręcenie” jest postrzegane przez innych w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Rywalizacja w zawodach sportowych, czy organizacja zawodów sportowych, działalność w organizacjach sportowych, trenowanie to dla mnie swoistego rodzaju sposób, a może nawet styl życia. Przyznam, że nigdy się na tym nie zastanawiałem, ponieważ moja aktywność, czy innego rodzaju zaangażowanie wychodziło samoistnie, wynikała z potrzeby chwili, chęci działania czy też podejmowania rywalizacji sportowej. Przyznam, że to pytanie wywołało we mnie pewnego rodzaju refleksję, ponieważ jak obliczyłem w ramach mojego hobby, mając na myśli szeroko rozumiany sport, to ta aktywność trwa od ponad 44 lat. To spory okres czasu, nawet nie zawałem sobie z tego sprawy, ale skoro to tak wygląda, co więcej dalej sprawia mi satysfakcję, to znaczy że to dobry kierunek w moim życiu.

Na co dzień mieszkam w Koszalinie, i nie bez znaczenia pozostaje fakt, że od 10 lat zawodowo jako główny specjalista ds. sportu w Urzędzie Miejskim w Koszalinie, również zajmuję się zagadnieniami związanymi z rozwojem sportu powszechnego i kwalifikowanego w tym mieście. Zatem jak widać określenie „zakręcony” wokół spraw sportu jest adekwatne do mojej osoby, zarówno pod względem zawodowym oraz jako hobby, a w szczególności lekkoatletyką.

J.Krauze – Otwarcie Halowych Mistrzostw Europy – Toruń 2015

Co do znaczenia słowa „Masters”, to wyjaśniam, że pochodzi ono z języka angielskiego. Etymologia słowa „Masters” w tym języku jest wieloznaczeniowe. Prawdę powiedziawszy to nic nadzwyczajnego, że tak jest. Jak to często bywa to samo słowo w języku angielskim ma różne znaczenia, w zależności od kontekstu zdania, wykonywanej czynności lub zajmowanej pozycji zawodowej.

Zatem słowo „Masters” w tłumaczeniu na język polski ma następujące znaczenia, mianowicie: mistrz, nauczyciel, kapitan, szef, wirtuoz, wzorzec, majster, gospodarz, pan, a nawet władca.

W państwach nieanglojęzycznych bardzo często w sportowych związkach lekkoatletycznych występowało słowo „Weteran/Veteran”. Jednakże rodowici Brytyjczycy (native speaker’s) zwracali nam uwagę (żeby nie powiedzieć podśmiewali się z nas), że słowo weteran jest nieprawidłowe, ponieważ nie odnosi się do sportowych organizacji czy zawodów sportowych.

Przecież w polskim rozumieniu słowo weteran to taka osoba, która miała związek ze służbami mundurowymi i walczyła na wojnie lub pełniła służbę, a po jej zakończeniu stawała się weteranem.

No i oczywiście, Brytyjczycy mieli słuszność, bo jak się ma sprawność sportowa zawodniczek i zawodników, którzy po ukończeniu 35 roku życia wchodzą w nową kategorię wiekową, nazwaną jako „Masters”, co więcej rywalizują na bardzo wysokim poziomie sportowym w zwodach krajowych i międzynarodowych. 

Zatem w Polsce i na świecie sportowcy startujący w zawodach lekkoatletycznych, można powiedzieć, że są to byli mistrzowie sportu, którzy po ukończeniu 35 roku życia startują w kategorii Masters. Puentując niejako ten wątek dla formalności wspomnę, że w lekkoatletce mamy następujące kategorie: Młodzik 14-15 lat, Junior Młodszy 16-17 lat, Junior Starszy 18-19 lat, Młodzieżowiec 20-22 lat, Senior (23-34 lat) i Masters (+35 lat). Natomiast dodatkowo, zgodnie z przepisami w ramach kategorii Masters u kobiet i mężczyzn, zmiana kategorii, następuje co 5 lat, np. kobiety to W-35, W40 etc., mężczyźni M35, M40 etc.

Nie ukrywam, iż będąc we władzach europejskich, jako Wiceprezydent European Masters Athletics od kilku lat zabiegałem, aby Polska organizacja była określana w prawidłowy sposób, tak jak to ma miejsce w innych krajach Europy i na świcie.

Dla tego między innymi w 2017 roku na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu Polskiego Związku Weteranów Lekkiej Atletyki udało nam się zmienić nazwę tej organizacji na Polski Związek Lekkiej Atletyki Masters. Powiem szczerze, iż był to również mój mały sukces organizacyjny w ramach struktur Polskiego Związku. Najpierw do tych zmian udało mi się przekonać zarząd PZWLA, a potem walne zgromadzenie PZWLA. Byłem kontent z tej decyzji, tym bardziej, że to było drugie podejście związane ze zmianą nazewnictwa tej organizacji. Pierwsza próba była w 2015 roku na walnym zgromadzeniu PZWLA, jak się okazało była nieskuteczna. Wtedy ciężko było przekonać do takich zmian wyborców, zwłaszcza osoby ze starszych roczników. Ludzie w takich sytuacjach nie lubią zmian, ponieważ, żyją w swoich schematach. Prawda jest również taka, że wielu członków Polskiego Związku Lekkiej Atletyki nie zna języka angielskiego, między innymi dla tego było ich trudno przekonać do nowego słownictwa, które na tamten moment spotkało się z dezaprobatą mojej inicjatywy. Jak wiadomo co jakiś czas, w każdym języku dochodzą nowe słowotwórstwa, zapożyczenia i sylogizmy.

Dotyczy to również języka polskiego, gdzie do naszego słownictwa wprowadza się na przykład wyrazy angielskojęzyczne, co obecnie jest uznawane za prawidłowość, ale jak to zawsze bywa do nowego trzeba się przyzwyczaić i zmusić do wzbogacenia polskiej leksyki.


Czy jestem skromnym człowiekiem?

Na to pytanie można spojrzeć dwojako, mianowicie gdybym nie udzielał Pani tego wywiadu, to pewnie należałbym do cichych i skromnych osób, które nie szukają poklasku i komplementów.
Jednakże wywiad udzielam, to z samej definicji wynika, że chyba jednak nim nie jestem. Pytanie jest prowokujące, to i odpowiedź jest nieco przewrotna.

Jednakże patrząc na to z innej strony, jeśli nasze działania nie przynoszą szkody ludziom, są prozdrowotne i mogą być inspiracją dla innych, a zwłaszcza dla dzieci i młodzieży, to należy o tym mówić lub pisać. Zatem to co jest związane z moim „zakręceniem” na sport, uważam iż posiada ono pozytywny ładunek czy wzorce, które mogą być przydatne dla innych osób, wtedy to słowo skromność schodzi na inny tor znaczeniowy.


Czy jestem wyjątkowy, z charakterem czy mam słabości

Nie uważam siebie za wyjątkową osobę, oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdy może być sportowcem, naukowcem, artystą malarzem, aktorem czy muzykiem. To talenty które miewamy, ale to nie wystarczy, bo muszą być poparte bardzo ciężą i codzienną pracą. Spośród wymienionych grup mogę powiedzieć, że jako sportowiec w jakimś sensie wyróżniam się w społeczeństwie.

Zatem mogę nieśmiało powiedzieć, że wyróżniam się z tłumu, ale wiem, że nawet w mojej specjalności jest wielu lepszych ode mnie sportowców. Zatem czuję się normalnym człowiekiem, który ma pasję związaną z szeroko rozumianym sportem. Co do mocnego charakteru i pozytywnego nastawienia do życia, to zapewne jest on dość solidny. Gdyby u mnie nie było takiego usposobienia, umiejętności do podejść w sposób zadaniowy, to nie byłoby sukcesów sportowych i zawodowych. Uważam, że każdy kto wychodzi ponad przeciętność musi mieć mocny charakter, bez tego nie ma mowy o sukcesach.

Czy mam słabości, … no cóż każdy z nas ma słabsze i mocniejsze strony, nie ma ludzi idealnych. Poza tym uważam, że samoocena jest zbyt subiektywna, lepiej jest jak oceniają nas inne osoby czy eksperci. No cóż chyba każdy z nas lubi trochę poleniuchować, zjeść coś mało zdrowego, czy zdegustować trunek z zawartością procentów. Przecież nie można dać się zwariować i żyć w reżimie przez całe życie, jednakże istotnym jest to, aby znać swoje granice. Ważne jest również to kiedy musimy się przebudzić, aby wyjść z błogiej strefy komfortu i realizować wyznaczone cele. Jeśli mamy silną wolę, a jednocześnie potrafimy zmotywować się do ciężkiej pracy, to wtedy mamy szansę na sukces.

WORLD MASTERS ATLETICS – 16-17.10.2013 – Porto Alegre / Brasil DECATHLON M50 Jerzy Krauze (POL) – Tom Leeson (GBR) – Dolf Berle (USA)


Panie Jerzy dużo tego wszystkiego. Można by obdzielić kilku ludzi. Imponujące osiągnięcia! Czy zliczył Pan wszystkie swoje medale zdobyte od 15 roku życia?  Wtedy rozpoczęła się właśnie Pana kariera. Który z nich jest tym dla Pana najważniejszym?

Trudno tu z Panią się nie zgodzić, ale można powiedzieć, że to dorobek kilku dziesięcioleci. Pochodzę z okolic Kwidzyna, to właśnie tam w 1977 roku będąc uczniem 8 klasy Szkoły Podstawowej Nr 2 rozpocząłem swoją przygodę z lekką atletyką. Jednak profesjonalne treningi rozpocząłem dopiero w 1978 roku w klubie sportowym „Nadwiślanin” Kwidzyn, gdy uczęszczałem do pierwszej klasy Liceum Ogólnokształcącego Nr 1 w Kwidzynie.

Przyznam szczerze, że nie wiem ile mam tych medali mimo, że w domu w pokoju biurowym mam specjalne tablo na medale oraz inne trofea. Moje dzieci kiedyś przed kilku laty liczyły te zasoby, było ich wtedy z różnych zawodów oraz Mistrzostw Polski ponad 120 medali. Sądzę, że teraz ta liczba zbliża się do ok. 150 sztuk. Jednakże to nie ma większego znaczenia, oczywiście ważne, że one są ponieważ stanowią dopełnienie mojej pracy, którą poświeciłem na przygotowania podczas wielogodzinnych treningów. Ważniejsze dla mnie są medale, które zdobyłem w imprezach międzynarodowych, a tych medali jest 15. Każdy zdobyty medal, w szczególności z imprez międzynarodowych ma swoją historię, żeby nie powiedzieć dramaturgię.
Ten magiczny, bo pierwszy medal w ramach 10-boju pochodzi z Mistrzostw Europy z 2006 roku w Poznaniu. Zdobyłem wtedy srebrny medal i nie ukrywam, gdy stawałem na podium, to mimowolnie łza na oku mi się zakręciła. Niesamowite uczucie, wtedy niczym w kalejdoskopie przeleciało mi 6 lat przygotowań, gdzie w końcu zdobywam ten upragniony medal z imprezy europejskiej. Niestety na podium za pierwsze miejsce nie usłyszałem jeszcze Mazurka Dąbrowskiego. Podczas Mistrzostw Europy na ten moment musiałem poczekać kilka lat, bo aż do 2014 roku, a było to podczas Mistrzostw Europy w Izmirze, Turcja. Piękny moment, a jednocześnie duma, że stoję na podium w stroju reprezentacyjnym, a do odgrywanego hymnu Polski na moich plecach rozpościera się polska flaga. Co więcej medal okraszony nowym rekordem Polski w 10-boju w kat. M50 – 7039 pkt., wtedy w myślach mówiłem sobie chwilo trwaj!
Izmir to piękne wspomnienia, to sukces sportowy, a do tego jeszcze inny sukces. Mianowicie podczas ME odbywało się Generalne Zgromadzenie EMA, to wtedy delegaci z Europy po raz drugi wybrali mnie na Wiceprezydenta European Masters Athletics. Pierwszą elekcję, bardzo ważną, a jednocześnie historyczną, uzyskałem podczas Mistrzostw Europy, które odbyły się 20 lipca 2010 roku w Nyiregyhaza na Węgrzech. Tak jak wspomniałem, to było historyczne wydarzenie, ponieważ po raz pierwszy w ponad 40 historii tej organizacji wybrano przedstawiciela zarządu ze wschodniej Europy, i w dodatku, który pochodzi z Polski. Radość delegatów Polskiego związku była olbrzymia. Tuż po wyborach Polscy i zagraniczni zawodnicy również gratulowali mi tego sukcesu. To było coś niezwykłego, ponieważ czynny zawodnik wszedł w struktury zarządu europejskiego. Tak, wtedy zdałem sobie sprawę, że był to dla mnie spory kredyt zaufania, którego nie zawiodłem. Między innymi byłem bardzo aktywny przy ubieganiu w przyznaniu praw Polsce do organizacji Mistrzostw Świata i Mistrzostw Europy. Starałem się wykorzystywać różne spotkania lobbując Polskę oraz rozwój lekkoatletyki masters z władzami światowej lekkoatletyki, między innymi Prezydentem – Sebastianem Coe, Wiceprezydentem – Siergiejem Bubką, a w Europie z Prezydentami Hansjörg Wirtz’em oraz Sveinem Arne Hansen’em. Efektem tych starań było przyznanie praw do organizacji Halowych Mistrzostw Europy Masters w 2015 roku oraz Halowych Mistrzostw Świata Masters w 2019 roku, które odbyły się w Toruniu. Ponadto otrzymaliśmy organizację Mistrzostw Europy w Biegach Górskich w 2014 r. w Ludwikowicach Kłodzkich oraz Mistrzostw  Europy w Maratonie w 2017 r. we Wrocławiu. Oczywiście moja działalność w jako członka zarządu EMA, to nie polegała tylko na lobbingu Polski. To była również współorganizacja zawodów w innych krajach europejskich.

To także reprezentowanie Europy na różnych forach i seminariach tematycznych związanych z zawodową lekkoatletyką, jak również aktywny udział w posiedzeniach zarządu World Masters Athletics.

Powracając do wątku najważniejszych medali, to wyróżniłbym jeszcze trzy momenty. Mianowice, bardzo dużym przeżyciem w sensie emocjonalnym, a także sportowym był wyjazd na Światową Olimpiadę Masters – World Masters Games w 2009 roku do Sydney w Australii. Warto wspomnieć, że zawody odbyły się na tych samych obiektach sportowych, gdzie zorganizowano Igrzyska Olimpijskie w 2000 roku. Jeszcze dzisiaj pamiętam jakim przeżyciem dla mnie była ceremonia otwarcia, gdzie na trybunach zasiadało blisko 70 tysięcy widzów, a przebieg uroczystości i wyprowadzenia reprezentacji narodowych odbywały się zgodnie z protokołem olimpijskim, a całość była połączona z programem artystycznym.

Pod względem sportowym podczas Olimpiady w Sydney zdobyłemtrzy medale, w tym złoty w 5-boju lekkoatletycznym oraz dwa brązowe w biegu na dystansie 400m przez płotki oraz w sztafecie 4x100m. Pierwsze miejsce w wieloboju na podium było czymś szczególnym dla mnie, zresztą jak i cały wyjazd na Antypody, który w takich sytuacjach był połączony ze zwiedzaniem atrakcji turystycznych na tym kontynencie. Wtedy mówiłem sobie moje marzenia sportowe się spełniają, to nie był sen! (uśmiech)
To niby wydaję się takie łatwe i przyjemne gdy się o tym mówi. Jednakże chciałbym dodać, żeby takie migawki z najlepszych wspomnień pozostały na długie lata, to tylko dodam, że należy trenować przez cały rok. Natomiast trening specjalistyczny do konkurencji wielobojowych wymagają ode mnie przynajmniej 3 miesięcy przygotowań. W tym okresie każdy mój trening zajmuje 2-3 godziny i odbywa się 7 razy w tygodniu z uwzględnieniem odpowiedniego rozłożenia obciążeń treningowych. Mając na celu zawody rangi międzynarodowej, narzucam sobie dużą samodyscyplinę. To także wymaga sporej odporności psycho-fizycznej oraz odpowiedniego gospodarowania czasem pomiędzy pracą zawodową i obowiązkami rodzinnymi. Niestety taka jest cena sukcesu w sporcie. Jednakże chcąc sięgać po najwyższe cele musimy wprowadzić odpowiedni reżim, co więcej do tego należy dodać odpowiednie utrzymanie diety, suplementację czy zabiegi fizjoterapeutyczne, bo kontuzje czy urazy to przecież proza sportowców.


Ten najważniejszy medal?

J.Krauze – Mistrzostwa Świata – Malaga 2018_Jerzy Krauze Angel Diaz_Henrik Glaubinowicz

Chcąc wyważyć te wszystkie moje trofea, to w dotychczasowej karierze za najbardziej cenny wynik pod względem sportowym muszę uznać zdobycie tytułu wicemistrza świata w 10-boju lekkoatletycznym w kat. M55 podczas XXIII Lekkoatletycznych Mistrzostw Świata Masters, które odbyły się w dniach 6-7 września 2018 roku w Maladze (ESP). Tym razem zdobyty medal ma inny wymiar, ponieważ uzyskany rezultat 7452 pkt. jest najwyższym wynikiem punktowym w historii polskiego 10-boju „all time” wśród masterów lekkoatletyki. Ponadto jest 2 wynikiem w Europie i 4 wynikiem na świecie w kategorii M55.Do rekordu Europy zabrakło nie wiele, bo tylko 162 pkt. Według statystyk „Top 10” dziesięcioboistów w Europie na pierwszym miejscu znajduje się znakomity austriacki zawodnik – Georg Werthner, który był 4-krotnym uczestnikiem Igrzysk Olimpijskich (Montreal, Moskwa, Los Angeles i Seul). Co ciekawe, Georg Werthner dalej startuje w lekkoatletycznych mistrzostwach. To właśnie do niego należy aktualny rekord Europy z 2011 roku, który wynosi 7613 pkt. W Maladze w ramach dziesięcioboju w kat. M55 wystartowało 37 zawodników, a wśród nich był również olimpijski wieloboista, uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles w 1984 r. – Angel Estuardo Diaz Granillo z Gwatemali. Angel Granillo jest aktualnym rekordzistą świata w tej konkurencji, który ustanowił w 2017 roku z wynikiem 8031 pkt. Tym razem w Maladze A.Granillo do tytułu mistrza świata wystarczyło 7627 pkt.


Jedni kochają pływanie, inni trenują skoki, jeszcze inni strzelectwo. Można by wymieniać długo, a Pan „wymyślił” sobie 10-bój lekkoatletyczny. Czy Pan tak jak „normalny” sportowiec, nie mógł zdecydować się na jedną dyscyplinę? (śmiech) Musi być Pan człowiekiem o bardzo wielu talentach!

Chciałbym powiedzieć, że lekkoatletyka, to nie jest jedyny sport, w którym dobrze się czuję. W przeszłości również trenowałem triathlon, kolarstwo, grałem w koszykówkę, uwielbiam sporty zimowe jakimi są narty czy jazdę na łyżwach. Nie bez powodów zwykło się mówić, że lekkoatletyka to przecież „królowa” sporów, a dziesięcioboiści to królowie „królowej”… (uśmiech)

Miałem na myśli, że lekkoatletka daje podstawy do wszystkich dyscyplin sportowych. Od najmłodszych lat zaczynamy od biegania, czyli podstawowej formu ruchowej. Do tego po pewnym czasie dokładamy ćwiczenia gimnastyczne oraz ćwiczenia polimeryczne, które poprawiają refleks, zwinność i szybkość, a to przekłada się na osiąganie lepszych wyników sportowych na przykład w bieganiu, skokach czy grach zespołowych.


Od 20 lat w Pana działalności , przy tytułach sportowych, słowem kluczowym jest słowo Masters. Masters to mistrz i to jest dla wszystkich zrozumiałe, jest Pan Mistrzem! Jednak w sporcie Masters to taki „trochę” emeryt.

Obecnie żyjemy w innych czasach, mamy łatwo dostępny internet, a wręcz nieograniczony dostęp do wiedzy i przekazu informacji. Kiedyś, chcąc zdobyć informacje, mieliśmy tylko dostęp do gazet czy tygodników oraz książek w bibliotece.

W czasach gdy miałem pewne sukcesy lekkoatletyczne, a było to w latach 80-tych ubiegłego wieku, to jedynym nośnikiem informacji były gazety. Oczywiście pojawiały się pierwsze komputery, które znajdowały się w pomieszczeniach, które miały powierzchnię 20 m2, ale nie było jeszcze internetu. Zatem powracając do tamtych realiów, podczas gdy profesjonalnie uprawiałem lekką atletykę, to w 1985 roku mając 22 lata moim największym sukcesem było zdobycie brązowego medalu Młodzieżowych Mistrzostw Polski w dziesięcioboju lekkoatletycznym. Potem były jeszcze pewne sukcesy w biegach sprinterskich i skoku w dal na poziomie Akademickich Mistrzostw Polski. Po zakończeniu kariery, po 11 latach przerwy, hobbistycznie powróciłem do treningów lekkoatletycznych, ale wtedy już byłem 37 letnim lekkoatletą – Mastersem. Zatem teraz od ponad 20 lat mamy internet, a co za tym idzie łatwość dostępu i przepływu informacji, to więcej jest informacji o moich występach sportowych.


Czy masters to taki trochę „emeryt” ? 

Być może w tym prowokującym porównaniu jest pewna prawidłowość, ale powiem szczerze chciałbym, aby każdy 60 czy 65-letni Polak, który jest już emerytem był tak sprawny jak jego rówieśnicy, którzy startują w zawodach sportowych. Gdybyśmy spojrzeli tu na aspekt społeczny, to chciałbym widzieć chociaż o 10%  więcej populacji tak aktywnych i sprawnych emerytów. Zapewniam Panią, iż wtedy mielibyśmy wśród naszych znajomych o połowę mniejsze kolejki, wśród tych emerytów, którzy czekają czasami po 6 miesięcy na umówioną wizytę do lekarza specjalisty.
Tak dla mnie to nie istotne, mogę być „emerytem” czy mastersem. Oczywiście czasu biologicznego, czy procesów starzenia nikt nie uniknie, ale możemy mieć wpływ na to, aby spowalniać te procesy. Sport dostosowany do wieku, może mieć tutaj istotne znaczenie. Jednakże najistotniejsze jest to, jak na co dzień się czujemy fizycznie i psychicznie, a jak wiadomo taki stan przekłada się na zdrowie ogólne, bez względu na wiek.

J.Krauze start na 60m_Toruń 25.08.2018



Panie Jerzy, dziękuję za tę pierwszą część rozmowy. Emocje są wielkie, dlatego też, już za chwilę  II część wywiadu. Zdradzimy  miedzy innymi jakie marzenia ma Jerzy Krauze. (uśmiech)

Tekst :
Anna Czech
Wydawca Ludzie z Charakterem