Architektura żeby była wielka wcale nie musi być duża, liczą się szczegóły.

1 października, 2020


Szymon Mętel architekt zakochany w modernie i miękkich liniach. Twórca wyjątkowo wyjątkowy. Piękny młody i bogaty  a do tego  spełniony artysta z poczuciem humoru i dużym dystansem do siebie … czego chcieć więcej?  Zacznijmy od początku …skąd pomysł na architekturę?



Zawsze od dziecka miałem zacięcie artystyczne do tworzenia rysunku i form przestrzennych. Jestem rocznik 70, moich rodziców  nie było stać na drogie zabawki  …miałem trudniej, wtedy nie było w Polsce dostępnych klocków lego( śmiech)- mówi Szymon Mętel krakowski architekt, który swą konsekwencją, profesjonalizmem i urokiem osobistym zaczarowuje przestrzeń miejską nie tylko w Krakowie. Sam tworzyłem sobie zabawki, modele czołgów, samochodów z papieru, całe miasteczka. Jak chodziłem do liceum, nie wiedziałem co będę robił w życiu, dopiero w trzeciej klasie zdecydowałem, że będzie to architektura. Humanista na politechnice, dość  ciekawy pomysł, ja w inżynierii- szaleństwo. Dostałem się, jednak w czasie studiów dopadły mnie wątpliwości, zweryfikowane tym, jak dostałem się do pierwszej pracy. Okazało  się, że z tego da się  żyć. Najpierw pracownik najemny, później  spółka a teraz  z powodzeniem prowadzę własną firmę Em Studio Architektura.

Które projekty są bliższe Twojemu sercu? Te wielkomiejskie czy jednak te poza miastem?

Zdecydowanie te wielkomiejskie, w tym się wychowałem. Napływ architektury  czysto polskiej  przenika do moich projektów, moderna zdecydowanie tak, secesja nie, jest to zbyt kosztowne. Zazwyczaj nie możemy pozwolić sobie na komfort drogiego detalu, reżim kosztów wręcz dyktat kosztów weryfikuje nasze chęci i możliwości. Architekt sobie, inwestor sobie…. Sztuka kompromisów to najtrudniejsza ze sztuk. Przecież to pomnik i mój i inwestora, dlatego szukamy tych punktów spójnych, by stworzyć piękną całość.

Osiedle Atal w Krakowie to właśnie przykład na to, że inwestor nie oszczędza. Jak na warunki krakowskie to rozwiązanie można zaliczyć do topowych. Elewacja, drewno, aluminiowa blacha na dachu czy klinkier. Drogo,  ale to się opłaca długoterminowo . Atal to glamour w architekturze, jestem  bardzo dumny z tego projektu.


Czy prawdą jest, że lepsze, kosztowniejsze rozwiązania przyciągają  lepszego klienta?

Lepszy znaczy zasobniejszy, a tego klienta jest na rynku dużo mniej

A kto jest dziś podstawowym klientem tego rodzaju rozwiązań? 

Młody człowiek z korporacji. Ma ograniczony budżet,  bo przecież jeszcze musi zapłacić za leasing BMV, rachunki, dobrze się ubrać. Na szczęście jest tendencja, że klient kupuje mieszkanie do mieszkania, jeszcze nie osiągnęliśmy tego poziomu jak na zachodzie, że większość mieszkań „produkuje” się pod wynajem, co znacznie ogranicza możliwości twórcze i kreatywne architektów. Współpracuje obecnie z inwestorem z Katowic, który kupił mój projekt w duchu moderny, gdzie teren jest pod ochroną konserwatora zabytków. Wstępnie były to mieszkania na sprzedaż, teraz jest to projekt stworzony pod wynajem. Przerobiliśmy cały budynek,  instalacje są bardziej hotelowe, chodzi tu o rozliczenie i kontrole  kosztów. Nie każdy wie, że za masą wyliczeń i analiz  kryją się architekci. To właśnie na nas spoczywa cała odpowiedzialność za to, by budynek był stabilny pod każdym względem i by robotnicy na podstawie projektów wiedzieli, w jaki sposób mają zabrać się do swoich prac. Tu stworzyliśmy rozwiązanie pod kątem studentów. Dobra lokalizacja to trafiony projekt, a do tego dochodzi wszystko co jest związane z pięknem tworzonego miejsca. 

Poza projektem osiedla Atal w Krakowie, z czego jesteś równie dumy?

Oj jest wiele takich projektów, jednak z tych ostatnio tworzonych to zdecydowanie realizacje  w Katowicach i Krakowie. Obecnie budynek na ul.Kordiana, który jest bardzo miękki. To jest mój projekt, mój duch, właśnie takie miękkie linie sprawiają, że budynek nabiera klasy i wyjątkowej formy.  

Jestem szczególnie dumny z projektu Małopolskiego Hospicjum dla Dzieci przy ulicy Odmętowej w Krakowie. Włożyłem w ten projekt wiele serca, bo wiem jak obiekt ten jest potrzebny dla chorych dzieci i ich udręczonych i zrozpaczonych rodziców. Obiekt ma oddział opieki nad dziećmi oraz część szkoleniową dla wolontariuszy. Cieszę się, że mogłem brać udział w tworzeniu tej przestrzeni. Budynek jest w przyjaznych barwach i  skali, bardziej przypomina przedszkole niż Hospicjum. O to właśnie chodziło, dawać pozytywne odczucia, czyli poprawiać jakość życia.

Z tego co wiem projektujesz również dla mniejszych inwestorów? 

Wolę to nazywać  kontraktami. Będąc na politechnice projektowałem nawet „kible”(śmiech), architektura żeby była wielka wcale nie musi być duża. 

A czy w architekturze jest cos  czego żałujesz? 

Zdecydowanie nie. Nie ma takiego obiektu przy którym pracowałem , którego bym żałował. Każdy projekt jest lepszy, i nie chodzi o to co jest pod maską, bardziej o tą skórę na zewnątrz.

Ważnym jest, by praca wykonana z sercem była doceniona przez odbiorcę, w dalszej linii użytkownika. Jak to się dzieje w Twoim przypadku?

Często słyszę opinie że „jest fajnie, ładnie,  podoba mi się…  a to Twoje? super”. Misja architekta jest to podnoszenie standardu życia w otoczeniu, co mam głęboko wpojone i na bazie tego tworzę kolejne projekty. Mam takie osiedle w Katowicach „Bytkowska Park „ gdzie inwestorem był Wawel Service -jedna z największych i najdłużej działających firm deweloperskich w Krakowie . Ludzie, którzy mieszkają tam, twierdzą że cudnie im się mieszka, i kontaktują się ze mną do dziś,  pytają o to czy np. kolor markizy nie zakłóci całości? Niby nic wielkiego , ale przecież nie musza tego robić. Inwestycja jest dawno zakończona. Okazuje się że mają olbrzymi szacunek do dzieła w którym mieszkają, do mnie i do samych siebie.

Architektura to wielka pasja, a czy jest coś jeszcze? Z tego co wiem to góry, jaskinie, wspinaczka, narty. Jak znajdujesz  na to wszystko czas?

Jestem człowiekiem wysokogórskim. Jak prawdziwy facet lubię jeździć czymś dobrym, ale samochody mnie nie kręcą. Jestem piechurem… moi koledzy wiele razy mówili  „Szymon, jedź z nami na off roady samochodowe… błoto góry… a mnie to nie kreci. Poważnie. Ja lubię chodzić. Właśnie wybieram się w połowie sierpnia do Słowenii. Fajne miejsce na sporty letnie, zjazdy wodospadami w lodowato zimnej wodzie. To mnie kręci, ja tym żyję. Pracuje do 2 w nocy by w weekend uciec z miejskiego zgiełku w góry… to się nazywa pasja.

 Co możesz zaliczyć do najbardziej szalonych rzeczy w swoim życiu?

700m w dół w jaskini w 24 godziny. To nie głębokość jest świadectwem  challengu w jaskini, tylko ciasnota i praca z  psychiką. Po 24 godzinach człowiek wariuje…. mózg wariuje. Jak otwieramy oczy to szukamy punktu oparcia którego nie ma. Niesamowita przygoda, polecam.

Co w tym wszystkim jest fajnego? To przecież niebezpieczne.

Jestem lepszy przed samym sobą, zmęczenie inne niż na co dzień. 

Gdybyś miał powiedzieć o sobie jedno zdanie? 

Zaskoczyłaś mnie. Jestem człowiekiem celu, jak sobie coś postanowię, to nie ma możliwości że tego nie zrealizuje. Tak jest też w górach,  tak jest w życiu … tak jest ze wszystkim. Cel, konsekwencja i dyscyplina. 

Bardzo dziękuję za rozmowę, jesteś człowiekiem który ma pasje i charakter. Idealnie wpisujesz się w tytuł „Ludzie z Charakterem” . Wielu spektakularnych sukcesów Ci życzę, a sobie coraz piękniejszego Krakowa, który w wielu miejscach wyrasta spod Twoich rąk. 

Tekst :
Anna Czech
Wydawca "Ludzie z Charakterem"