Czy pasja może być sukcesją? Jakub Czekaj- historia wielkiej miłości… do koni i polo.

26 stycznia, 2023

Pierwsza myśl: ale to piękne!

Cudowne obrazki. Ludzie i konie.

Druga myśl: rany, przecież Oni pospadają, ileż to potrzeba siły i nadzwyczajnych umiejętności.

Dla kogoś, kto nie miał do czynienia z polo, a widział to na obrazkach albo w filmach, kojarzy się ono z czymś bardzo elitarnym, ekskluzywnym i drogim. Do tego dochodzi myślenie, że jest to niezmiernie trudne, wymagające, oparte na świetnej kondycji zarówno konia, jak i jeźdźca. To współtworzenie pięknej przestrzeni i przyjaźni. Oddanie, zaufanie, empatia na najwyższym poziomie. Czy to tylko moje odczucia? Jak to wygląda w rzeczywistości?

Na te i wiele innych pytań odpowie człowiek, który zdecydowanie nie należy do tych tzw. „normalnych”.

Kim zatem jest Jakub Czekaj?

Przede wszystkim to tata, a poza tym architekt i doradca finansowy, rotmistrz kawalerii ochotniczej. Obecnie dowódca Reprezentacyjnego Oddziału Kawalerii Ochotniczej w barwach Szwadronu Przybocznego Prezydenta Rzeczypospolitej. Człowiek, dla którego wielką miłością jest polo i konie. To Jego pasja od najmłodszych lat.

Jakby tego było mało, to od momentu reaktywowania polo w Polsce w 2002 roku, Jakub Czekaj jest aktywnym propagatorem tego sportu i czynnym zawodnikiem. Obecnie związany z Silesia Polo Club. Współtworzy drużynę Army Polo.

Założyciel międzynarodowej Akademii Polo w Polsce i w Hiszpanii, powiązanej z tradycjami polo i wyszkoleniem kawaleryjskim.

Jest instruktorem jeździectwa, sędzią dyscypliny polo. Hodowca i trener koni do polo, który zaraża swoją pasją wszystkich, którzy pojawiają się na jego drodze.

A.Cz – Jakub, dużo tego wszystkiego. Czy myślisz, że jesteś człowiekiem z charakterem?

J.Cz – A kim jest dla Ciebie człowiek z charakterem? Ja uważam, że „tradycja zobowiązuje” i kształtuje charakter. Jeśli pochodzi się z rodziny z tradycjami jeździeckimi, to albo można się od tego odciąć, albo wtopić w klimat i rozwijać pasję, kultywować dokonania przodków. Brać z nich przykład i wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Dzięki pracy przy koniach można nauczyć się empatii, systematyczności, zależności innych od nas, ale też nas od naszych „mniejszych braci”. Można przecież być sprawnym fizycznie i mieć czysty umysł, a wolę walki połączyć z przezornością i rozpracowaniem taktyki. Cel, to odnieść sukces, wygrać. Życie jest jak mecz polo, najszybszą grą zespołową na świecie.

Jeśli matka pradziadka pochodziła z rodziny Sanguszków, czyli największych hodowców koni arabskich w Polsce, jeśli brat prababki Ludwig Windishgraetz był zawodnikiem polo, jeśli brat babki był oficerem kawalerii, a dziadek to znany aktor przedwojenny – to nie ma wyjścia, tylko trzeba czerpać z tych tradycji. Czy należy Cię przekonywać, że można być przezornym i szalonym równocześnie? Czy tak może wyglądać człowiek z charakterem? Jak myślisz? (śmiech)

A.Cz – Jeśli tak wygląda człowiek z charakterem, to miło się na niego patrzy (śmiech).

No, ale teraz trochę powagi, i kolejne moje pytanie. Czy możesz powiedzieć, czym tak naprawdę jest polo?

J.Cz – Jak wiesz, polo to gra rozgrywana konno na trawiastym boisku. Dwie czteroosobowe drużyny, używając długich kijów, tzw. malletów, dążą do umieszczenia w bramce przeciwnika drewnianej, białej kuli. Jest ona wielkości pomarańczy. Patrząc na nią z siodła, to całkiem mały latający obiekt (śmiech), w który trzeba trafić. Do tego dochodzi utrzymanie równowagi swojej i konia. Precyzja, taktyka, praca zespołowa, szybkość, akcja – tak bym określił jej zasady.

Grali w tę grę królowie, arystokraci i oficerowie wielu narodów, a jej zasady zaczęły powstawać ponad dwa tysiące lat temu, jak ćwiczenia sprawności dla kawalerii, lekkiej jazdy azjatyckiej, gdzie dowódca walczy wspólnie z całym wojskiem i jego zachęta to natarcia to: „za mną”, nie „na przód”.

Tak jak już powiedziałem wcześniej, polo wymaga sprawności, trzeźwego myślenia, jedności jeźdźca i konia oraz współpracy całej drużyny. Niewiele dyscyplin sportowych powstałych w historii ludzkości, jest równie szlachetnych. Nie można się zatem dziwić, że polo nazwano „sportem królów”. W jednej drużynie może grać razem król i poddany, w obecnych czasach to oczywiście patron (sponsor) i zawodnik. Jeśli ktoś zapragnie, może zagrać z najlepszymi zawodowcami świata – nie ma innego sportu, gdzie możliwa jest wspólna gra pomiędzy amatorami i zawodowcami, to niezwykłe doznanie.

A.Cz – Jakub, na Waszych koszulkach znajduję się numerki. Czy to przypadek, czy może jednak bardzo ważna cecha tej gry? Być numerem jeden, brzmi dumnie.

J.Cz – Masz rację, numer jeden kojarzy się ze zwycięzcą, jednak w przypadku polo to tak nie działa. Każdy ma swoją rolę na boisku. Gracz z numerem jeden jest najbardziej ofensywny. Jego głównym zadaniem jest zdobywanie punktów. Zawodnik z numerem drugim może sam szukać okazji do zdobycia punktów, albo do podania piłki do gracza nr 1. Trójka jest najbardziej wymagającą pozycją. To lider zespołu, ktoś tworzący okazje dla obu graczy ofensywnych. Dlatego na tej pozycji grają najlepsi w drużynie. Gracz z numerem czwartym jest natomiast podstawą obrony zespołu.

Jak widzisz, w Polo wszystko poukładane jest idealnie. Każdy z grających zna swoje miejsce i wie, jakie jest jego zadanie. Oj, żeby tak można było też w życiu (śmiech).

A.Cz – Powiedziałeś mi, że w polo grywa się nie tylko na koniach i na pięknych murawach?

J.Cz – Tak, polo było zarezerwowane dla elit, ale inspirowało wiele środowisk. Zamiast koni używano wielbłądów, jaków, a nawet słoni. Są też mecze polo z użyciem rowerów, canoe, wózków golfowych, Segway’ów czy samochodów. Najdziwniejsze jest chyba polo na słoniach. To brak jakichkolwiek ograniczeń, jeżeli chodzi o rasę czy wielkość zwierząt. Najniebezpieczniejszym elementem meczu jest nadmierne zbliżenie się do siebie słoni. Czy to jest równie piękne jak klasyczne polo? Mam wątpliwości, ale to rzecz gustu…

A.Cz – Jakub twierdzisz, że polo to sport wyjątkowy, padło też stwierdzenie, że to sport Królów, dlaczego?

J.Cz – Powiedz mi, czy sama uważasz polo za wyjątkową dyscyplinę sportu?

Z jednej strony walka o zwycięstwo i zdobycie tytułu, z drugiej strony zależność od innych, ale przede wszystkim, zależność od koni. Bez nich, nic nie byłoby możliwe.

Ta najszybsza i najstarsza gra zespołowa świata powstała w Azji. Wyszkolenie oraz zależność jeźdźca od sprawności konia, była warunkiem przetrwania i zwycięstwa. Przemieszczanie się na olbrzymie odległości w poszukiwaniu i zabezpieczeniu życia, jedzenia, dostatku. To też chęć zwyciężania i osiągania celu.

Dlatego grają w polo władcy i następcy tronów. Ludzie różnych stanów, zamożni i pasjonaci. To dlatego świat polo to najładniejsze lokalizacje, urokliwe zakątki. Zwykle z dala od szumu i mediów. Ale są też takie miejsca, jak stadion w Buenos Aires, z trybunami wypełnionymi entuzjastycznie nastawioną publicznością.

Konie hodowane do gry w polo, w Argentynie traktowane są jako dobro narodowe. Stadniny przypominają wielkie hodowle na kresach Polski, z czasów, kiedy koń był podstawą egzystencji.

A.Cz – Czy możliwe jest to, że polo to styl życia? Jest wskazówką czy drogowskazem na przyszłość? 

Trzeba umieć planować perspektywicznie, oszczędzać, gromadzić kapitał, zarówno ten materialny, ale też ten oparty na emocjach, tradycjach, wychowaniu dzieci. Konie i gra w polo to sposób na sukcesję swoich dokonań i wartości. To przekazywanie wiedzy i władzy nad samym sobą i swoimi dokonaniami. To wielka satysfakcja, poczucie, że dokonałem czegoś wyjątkowego. Dla siebie, dla najbliższych. Angażujemy w grę bliskich, nasze dzieci. Rozwijamy w nich pasję i miłość do tego sportu. Wiele razy stawiamy wszystko na jedną kartę!

Udowodniłem wiele razy, że potrafię doradzić innym jak zadbać o swój sukces w sporcie. Najlepszym tego przykładem są moje dzieci, które już osiągają sukcesy na międzynarodowej arenie polo. Jestem z nich bardzo dumy, są moim największym skarbem.

Wszyscy grają, rozwijają się, a Córka Anna- Maria, jest animatorem akademii polo w Sotogrande, na południu Hiszpanii. Tam w polo na trawie można grać cały rok. Zapraszamy.

Ale poza polo też toczy się życie. Projektuję nie tylko domy, projektuję bezpieczne „chwile”, a każdy dzień to niespodzianka. Staram się godzić pasję z zawodowymi wyzwaniami, z życiem prywatnym. Czasami jest trudno, ale czego nie robi się z miłości …do koni. (śmiech)

A.Cz – Kuba, dziękuję za naszą rozmowę, długo mi zeszło, zanim zgodziłeś się opowiedzieć o sobie. Korzenie szlacheckie, sport królów, projektowanie przyszłości. Jesteś człowiekiem o wielu twarzach i talentach, ale to, co Cię wyróżnia to wielka wrażliwość. To pierwsza nasza rozmowa na forum, liczę na to, że nie ostatnia. To dobrego początek. Jeszcze raz dziękuję.

J.Cz – To już na sam koniec ode mnie.

Mimo wielu zajęć, doceniam projekt Ludzie z Charakterem. Zostałem do niego zaproszony, jestem teraz jego częścią. Zdecydowałem się opowiedzieć o sobie, ale to nie wszystko. Zamierzam, wraz z zespołem, tworzyć program „nauki radości”.

Pasja, kreatywność, przezorność, sukcesja i finanse. Połączenie przyjaźni i biznesu w jedną całość. Podoba mi się to! Dziękuję.

Tekst :
Anna Czech
Właściciel Ludzie z Charakterem, Senior Dyrektor Prudential Polska