Jak narodziła się Bogini.

19 września, 2022

Żyjemy w coraz bardziej nieprzewidywalnych czasach. Jedni powiedzą, że w ciekawych inni, że w niepewnych. Ciężko jednym i drugim nie przyznać racji. Z jednej strony takie słowa, jak wojna czy inflacja dotychczas dla wielu z nas stanowiły abstrakcyjne pojęcia. Większość z nas czytała lub słuchała o tym w mediach.

Ciekawe zjawiska dotykające społeczeństwa.

Od pewnego jednak czasu, omawiane zjawiska pukają do naszych drzwi. Nagle okazuje się, że tuż za naszą wschodnią granicą giną ludzie. To co kilka miesięcy temu kupowaliśmy jako tanią rzecz, teraz zrobiło się podejrzanie drogie.

Co gorsza, coraz bardziej przyzwyczajamy się do takiej sytuacji. Już coraz mniej robią na nas wrażenie liczby ofiar, a drożyzna, no cóż to pewnie jest chwilowe.

Wydaje się, że coraz więcej osób zaczyna stosować krótkoterminową i jakże precyzyjną strategię: jakoś to będzie, żyjmy tu i teraz. No bo co innego można zrobić oprócz martwienia się, że nie jest najbezpieczniej i najlepiej?

Odpowiedz jest banalnie prosta: Należy zmienić strategię działania. Nie iść z prądem, a pragmatycznie zabezpieczyć swoją przyszłość w sposób, który w obecnej sytuacji może wydawać się szalony. Z drugiej strony historia jasno pokazuje, że to właśnie dobrze przemyślane innowacyjne strategie niejednokrotnie pozwoliły przetrwać. Przykładami są tacy giganci jak: Apple, Tesla, P&G czy Samsung. Na pewnym etapie swojego rozwoju, nie podążyli za światowymi trendami. Stworzyli własne i tylko po to aby pokonać kryzys i stać się liderami w swoich kategoriach.

Brzmi kusząco?!

Niech potwierdzeniem tego będzie historia pewnego auta, które nazwano: Bogini. Bogini cudem uratowała pewną markę czyniąc z niej ikonę motoryzacji.

Aby poznać w pełni  kontekst całej historii, musimy cofnąć się do połowy XX wieku, a ściślej do początku lat pięćdziesiątych. Większość  cywilizowanego świata próbuje podnieść się ze zgliszcz wojennych. Proces przebiega całkiem sprawnie zwłaszcza w odniesieniu do Europy Zachodniej i USA.

Coraz więcej miast nie przypomina już sterty gruzów, coraz więcej firm zaczyna prowadzić działalności. Aby zapewnić temu wszystkiemu odpowiedni rozwój, należy zapewnić odpowiednią sieć dróg i odpowiednie środki transportu. Paradoksalnie okres tuż po wojnie obfituje w szereg przełomowych rozwiązań koncepcyjnych i technologicznych. Dotyczy to także sfery motoryzacyjnej.


W latach 50 powstają takie legendy, jak: Mercedes SL, Chevrolet Corvette, Fiat 600, Mini, Jaguar XK  czy Porsche 356.

Trzeba przyznać, że tamten świat rządził się nieco innymi zasadami aniżeli ma to miejsce w dniu dzisiejszym. Przede wszystkim, księgowi nie mieli decydującego zdania w kwestii projektowania produktów. Managerowie zamiast słuchać lekko wystraszonych konsumentów podczas grup fokusowych (po co inni mnie tu zaprosili? czego chcą? co im mam powiedzieć?) potrafili sami podejmować decyzje co do charakterystyki palet oferowanych produktów.

Niestety, prezentowany model miał też swoje wady. Produkowano maleńkie tanie „jeździdełka”, które ledwie mieściły kierowcę lub bardzo ekskluzywne modele aut (głównie sportowe), które także ledwie mieściły kierowcę. Oczywiście istniał środek skali, ale jak to zwykle bywa „środek” starał się oferować wszystko i nic.

W takiej właśnie sytuacji znalazła się marka Citroen, która oferowała swoim klientom praktycznie dwa modele samochodów.

Spartański masowy model 2 CV oraz pojazd, który co prawda był wygodny i komfortowy ale powstał … 20 lat temu. Mowa tu o modelu Traction Avant, samochodzie legendzie będącym ulubieńcem gangsterów i … policji.

Jednak na początku lat 50 gangsterzy nieco bogatsi od policji zaczęli wybierać  bardziej nowoczesne i przede wszystkim szybsze auta. Citroen zaczął mieć problem.

Bardzo potrzebował samochodu większego i bardziej komfortowego aniżeli „kaczątko” 2CV, jednak nie miał opracowanego nowoczesnego tak istotnego elementu w samochodzie jakim jest … silnik.

Napęd 2 CV nadawał się jedynie do 2 CV ponieważ jego moc wynosiła … 9KM!. Z kolei silnik jakim dysponował Traction Avant był równie nowoczesny, jak cała konstrukcja.

Zacznijmy wszystko od nowa!

Managerowie Citroena przeanalizowali rynek i doszli do następujących wniosków:

Generalnie w samochodach z segmentu środka brakuje polotu i odrobiny „czegoś” co sprawia, że możemy tęsknić za naszym autem.

Generalnie auta „środka” były solidnymi konstrukcjami na ogół pozbawionymi fantazji.

Citroen był przekonany, że stworzenie kolejnego poprawnego samochodu nie poprawi jego sytuacji. Tym bardziej, że konkurent Renault już oferował „poprawne” Fregate zaś Peugeot model 203.

Konkurencja z Europy również nie próżnowała: Austin czy Humber z Wielkiej Brytanii, Fiat i Alfa Romeo z Włoch, nie wspominając o Niemcach z ich VW, NSU czy Glas. Dlatego postanowiono zaryzykować i zmienić zasady gry: Stworzyć samochód środka, ale pełen innowacji, auto które zaoferuje ponadprzeciętny komfort i przestrzeń dla pasażerów dostępny jedynie w samochodach z dużo wyższej półki.

Jednym słowem niepowtarzalne auto pełne emocji… z którego właściciel będzie równie dumny, jak właściciele niebotycznie drogich Jaguarów, Porsche czy Mercedesów.

Kiedy czytamy teraz ten tekst opisywane założenia nowego projektu wydają się nieco archaiczne i może nawet trywialne. Nie bądźmy tacy pochopni w ocenach…

Większość z nas zna samochód Ford Focus. Raczej trudno obecnie znaleźć osoby, które będą dowodzić, że to auto jest nowatorskie w swoim kształcie. Wnosi to absolutny powiew świeżości. W 1998 zaprezentowany Focus był absolutną sensacją stylistyczną, zaś jego styl został określony jako „New edge design”.

Wróćmy zatem do nowego modelu Citroena, a w zasadzie do dwóch kluczowych osób, które nadzorowały powstanie nowego modelu.

Znany włoski artysta i rzeźbiarz Flaminio Bertoni otrzymał zadanie stworzenia nowej bryły nadwozia. Inżynier Andre Lefebvre miał zająć się stroną techniczną projektu.

Dzięki ich fantastycznej wizji, powstało arcydzieło na 4 kołach.

Autu nadano niespotykany dotychczas kształt: długi spiczasty przód zaopatrzony w reflektory płynnie wkomponowane w błotniki. Przód auta był piękny, oryginalny i jednocześnie agresywny.
Idąc dalej, przestrzeń pasażerska i kończąca ją linia dachu „uciekały” daleko do tyłu nadając autu kształt klina. Auto posiadało tak doskonałe proporcje, że nawet niemal całkowite „schowanie” tylnych kół pod karoserią. Nie sprawiało to, że auto nabierało ciężkiego wyglądu. Patrząc na nowy model Citroena, można było dostrzec, że auto ma kształt kropli, bowiem zwężało się ku tyłowi.

Kiedy znany filozof Roland Barthes zobaczył bryłę nadwozia, stwierdził, że ten pojazd spłynął na ziemię prosto z niebios.

Konstruktorzy doskonale zdawali sobie sprawę, że co prawda „kupuje” się oczami. To może okazać się niewystarczające, żeby nowy model mógł odnieść sukces.

Z tego względu, niezwykły kształt został wsparty… niezwykłą techniką.

Przede wszystkim nowego Citroena wyposażono w hydropneumatyczne zawieszenie, co stanowiło absolutną sensację i nowość. Dzięki temu, samochód nie dygotał na nierównościach, jak cała konkurencja używająca resorów, tylko po prostu przez nie „płynął”. Co więcej, opisywany układ pozwalał regulować prześwit samochodu i utrzymywanie go bez względu na ilość ładunku, jaki miał być przewożony.

Nowością były też przednie hamulce tarczowe, które gwarantowały wysoki poziom bezpieczeństwa samochodu.

Co więcej, do konstrukcji auta użyto rekordową ilość aluminium – około 100 kg.

Maska nowego Citroena była w tamtym czasie największym elementem aluminiowym zastosowanym w seryjnie produkowanym aucie. Jeśli auto było wyposażone w okno dachowe, również dach był wykonany z aluminium.

Ciekawostkę stanowił … klakson samochodu. Posiadał dwa stopnie głośności: cichszy do miasta i głośniejszy poza miastem.

Późniejsze wersja omawianego Citroena posiadały także kolejne niezwykle rozwiązanie: patrząc na przód auta miało się wrażenie, że ten samochód „żyje”. Sprawiały to ruchome reflektory, które poruszały się zgodnie z ruchem kierownicy auta. Miało to zapewnić optymalne oświetlanie drogi, a zwłaszcza zakrętów.

Na koniec zadbano także o jak największy komfort kierowcy i pasażerów, czerpiąc garściami ze stosunkowo nowej dziedziny, jaką była … ergonomia – przez większość konkurencji traktowana jako fajny gadget.

Jak nazwać coś tak pięknego, wyjątkowego i nie mającego wcześniejszych odniesień? Odpowiedź nasuwała się sama: DS.

DS. wymawiane po francusku to: déesse, a to oznacza: Bogini!

Październik w 1955 okazał się dla Paryża niezwykle gorący. W tym bowiem czasie podczas salonu samochodowego Citroen zaprezentował swoje najnowsze działo: Model DS.

Jeśli ktokolwiek w Citroenie zastanawiał się, czy aby firma nie idzie „O jedną innowację za daleko” i czy nie grożą jej z tego tytułu gigantyczne problemy, mógł spokojnie przestać o tym myśleć…

Pierwszego dnia po zaprezentowaniu nowego modelu, Citroen zabrał ponad 12 tysięcy zamówień na nową Boginię.

Tak narodziła się ikona motoryzacji.

Należy pamiętać, że pomimo tak entuzjastycznego przyjęcia, auto miało szereg „chorób” wieku dziecięcego – bywało kapryśne i awaryjne, ale czy nie jest to w pewnym sensie wpisane w innowacyjne podejście?

Tym bardziej, że wszystko to było bez mrugnięcia okiem wybaczane żywej legendzie.

Bez względu na opisywane niedogodności, wyznaczenie zupełnie nowych trendów i patrzenie na rzeczywistość bardzo się opłaciło.

Citroen DS był produkowany przez 20 lat w 6 krajach na 3 kontynentach. Wyprodukowano niemal 1,5 miliona egzemplarzy.

Samochód był używany przez głowy Państw i uwielbiany między innymi przez gwiazdy kina: Brigitte Bardot, Ives Montand, Jeremy Irons, Alain Delon, to tylko wierzchołek góry lodowej czołowych aktorów zakochanych w swoich DS.

Jeśli mowa o gwiazdach kina, sam Citroen DS stał się także jego gwiazdą … wystąpił w wielu filmach, ot chociażby w słynnym Fantomasie, Mózgu czy Dniu Szakala. Niewątpliwie Citroen DS odcisnął olbrzymie piętno w historii motoryzacji. Czy wspomnieliśmy, że 20 czołowych projektantów samochodów okrzyknęło go samochodem wszechczasów?!

Jednak bez względu na historię motoryzacji, Citroen DS jest przykładem, że zawsze warto poszukiwać nowych rozwiązań i nie zawsze korzystać ze sprawdzonych wzorców, bo te nie zawsze muszą być najlepsze. Wystarczy się odważyć, albo inaczej: należy mieć odwagę, żeby się odważyć ?.

Żródła:

Wikipedia, Francuskie.pl, Motofakty.pl, Forbes.pl, Pinterest

Tekst :
Krzysztof Jankowski
Partner Redaktor w Ludzie z Charakterem