Różowa wstążeczka

12 października, 2020

Lubisz różowy? Kokardki, wstążeczki, symbole…

Październik to miesiąc walki z rakiem piersi, ale przecież nas to nie dotyczy, jesteśmy zdrowe…

 Jestem kobietą i wierzę w to, że jestem silna. Jestem zdrowa choć nie należę do tych, którzy  w swym pojmowaniu są „nieśmiertelni”. Widziałam wiele… widziałam gasnące życie, zrujnowane fortuny, ale i łzy radości.  To co mnie nieustannie porusza, to świadomość, że trzeba szybko reagować. Trzeba mieć siłę na walkę, i siłę finansową by móc walczyć.

Przedstawiam Ci Magdę, jest silna. Sama Ci opowie jak bardzo…

Witaj, mam na imię Magda. Nie znamy się jeszcze… „Jestem kobietą, tak jestem 100% kobietą, nareszcie czuję się spełnioną kobietą, matką. Mam 43 lata, dwoje studiujących dzieci, męża, własny dom, pieniądze, ogród, pracę, koty, psy, rybki, dookoła pełno przyjaciół. Tak, jestem spełnioną kobietą, te drobne kłopoty z dziećmi, mąż może nie całkiem taki, jak powinien być, w codziennym pośpiechu, przy moim szalonym trybie życia nie mają wielkiego znaczenia. Liczę się nareszcie ja, Magda, kobieta w pełni rozkwitu, zgrabna, wysportowana, zawsze ładnie ubrana, roześmiana, zawsze adorowana przez mężczyzn, tak to ja w maju 1991 r. Jest upalny czerwiec 1991 roku, szpital onkologiczny we Wrocławiu, wieczór, na korytarzach pustki, cisza. Idę do łazienki i staję rozebrana przed lustrem, żegnam Magdę. Od jutra będę inną kobietą, okaleczoną kobietą, zadaję sobie pytanie czy jeszcze kobietą? Patrzę łakomie na swoje odbicie, na piękne, jędrne małe piersi, to odbicie muszę zapamiętać do końca swego życia, muszę zapamiętać tę Magdę. Jest ranek końcówki czerwca, moment, kiedy budzisz się ze snu, jeszcze masz zamknięte oczy, w pamięci mary senne, ale już wiesz, że się zbudziłaś, to taka krótka chwilka, w zawieszeniu między snem a jawą. Boże! Co za okropny miałam sen, moja dłoń wędruje na prawą pierś. Nie, to nie sen, w tym miejscu jest tylko obolała rana. Wydaję z siebie skowyt, charczenie, krzyk nieludzki, wyję, wyję… Nareszcie po trzech tygodniach od okrutnej wiadomości o raku, wyrzucam z siebie ogromny ból, strach, żal. Już nigdy potem nie będę tak płakać, rozpaczać, powoli staję się innym człowiekiem. Rok 2006 – jestem Magda, starsza stateczna kobieta, świadoma swojej wartości, wiedząca czego jeszcze chcę od życia, niewiele przypominająca tamtą Magdę sprzed piętnastu lat. Cenię sobie każdy dany mi do przeżycia dzień. O wiele więcej niż inni widzę i słyszę. Cieszę się wiatrem, słońcem, księżycem i deszczem. Uwielbiam podróżować, poznawać nowych ludzi, oglądać malarstwo, słuchać muzyki. Potrafię wybaczyć innym drobne słabostki. Po prostu kocham ludzi, zwierzęta, całą przyrodę. Od początku 1992 roku z koleżankami Amazonkami pomagam innym kobietom w trudnym okresie ich życia, gdy dowiadują się, że mają raka piersi. Jestem wolontariuszką, chodzę wieczorem do szpitala na oddziały, gdzie leżą kobiety w najtrudniejszym okresie swojego życia, one różnią się wiekiem, wykształceniem, sytuacją materialną, ale oczy mają te same – pełne bólu, smutku, wylęknione. Reagują na mnie-  jedne udają, że są mocnymi psychicznie kobietami, śmiechem i nadmierną gadatliwością pokrywają lęk, drugie leżą nieruchomo, odwrócone do ściany. Podchodzę do łóżka, biorę rękę chorej w swoją dłoń, delikatnie głaszczę i czekam cierpliwie, aż będzie gotowa do rozmowy. A potem? Potem to jest różnie, jest uśmiech delikatny, są łzy obfite, cicha rozmowa, liczne pytania, chwilowy spokój i wyciszenie, ale przede wszystkim to, co dla chorej najważniejsze – świadomość, że po tej chorobie można żyć. Kiedy zmęczona wychodzę ze szpitala, unoszę głowę do góry i patrzę długo w niebo, czuję wielki spokój i siłę. To, co zobaczyłam, usłyszałam i przeżyłam przed chwilą w szpitalu, zostawiam za sobą, powracam do swego codziennego życia. My, wieloletnie Amazonki, jesteśmy już psychicznie silne, posiadamy dużą wiedzę o chorobie i jej leczeniu, patrzymy na chorobę z dystansem. Wiemy, jak pomóc innym kobietom. Jesteśmy świetnie zorganizowane w stu kilkudziesięciu klubach na terenie całego kraju, w których zatrudniamy psychologów, rehabilitantów, lekarzy, organizujemy szkolenia, wycieczki, turnusy rehabilitacyjne, dbamy o swoje koleżanki Amazonki. Spotykamy się na corocznych ogólnopolskich zjazdach, pielgrzymkach, spartakiadach. Wydajemy swoje pisma, poradniki, mamy rozbudowany wolontariat. Jesteśmy członkiniami wielu organizacji krajowych i zagranicznych. Ale najważniejsze, że istnieje między nami silna więź emocjonalna, rozumiemy się bez słów, wspieramy, bo nasze przeżycia są przeżyciami naszych koleżanek i nikt spoza tego zaczarowanego kręgu bólu nas nie zrozumie. Często słyszę narzekania, że już wystarczy w mediach hałasu o Amazonkach, że są inne grupy chorych, o których trzeba mówić. Może to i racja, ale tylko Amazonki potrafiły się tak zorganizować i tak dużo osiągnąć, może dlatego, że Amazonka to kobieta!” ( na podstawie M. Salamon, …być Amazonką, być kobietą)

Koszty związane z poważną chorobą utożsamiamy przede wszystkim z kosztami leczenia. Zupełnie zaś pomijamy inne wydatki, które dużo bardziej obciążają nas finansowo. Zapominamy o kosztach lekarstw, rehabilitacji, utrzymania rodziny na porównywalnym poziomie. Zapominamy o spłacie zobowiązań, o reorganizacji życia- tego naszego- rodzinnego. Transport, udogodnienia w domu, dodatkowa opieka, na to wszystko potrzebne są pieniądze… czasami duże pieniądze… Każde słowa, wszystkie liczby nie oddają tego, co prawdziwa historia opowiedziana przez kobietę. Ona wie doskonale co znaczą słowa „jesteś chora”.  Może to czas, by się zatrzymać i pomyśleć o sobie?

Nie jestem w stanie zwrócić Ci zdrowia, nie jestem też wróżką która widzi Twoją przyszłość. Jestem za to kobietą, która w swej świadomości podjęła decyzję o tym, że sama zadba o finanse i pomoże innym kobietom zadbać o to. Nie jestem przygotowana mentalnie  na słowa: „jesteś chora”, ja tylko wiem, że w razie czego będę miała za co się leczyć.  Z nas trzech …jedna zachoruje…. Zachorowała Magda… Ale czy My możemy być już spokojne?

Podobno pieniądze szczęścia nie dają… zapytaj tego, kto ich potrzebował gdy zachorował. Pomogę jeśli mogę …..Ania

Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, chcesz porozmawiać napisz anna.czech@acpartnerzy.pl .

Tekst :
Anna Czech
Wydawca" Ludzie z Charakterem"