Jak drobna a silna kobietka stawia świat na głowie

1 października, 2020



Jest wyjątkowo silna, pokonuje  przeszkody zawodowe i zdrowotne. Do tego wszystkiego wykładowca, właścicielka magazynu biznesowego Manhattan Business. Autorka książek o długowieczności. Kobieta po przejściach, spełniona żona i matka. Przyjaciółka, „wariatka na szpilkach” kochająca ludzi, do tego drobna kobietka bardzo odpowiedzialna i konsekwentna w działaniach. Nie wiem czy po takim przedstawieniu dasz radę odpisywać na listy od wielbicieli? Już jest problem, a co to teraz będzie?



No i co teraz? To może od razu podam adres kontaktowy, byś Ty o nim nie zapomniała na koniec? Ale teraz poważnie…

– Kiedy ja zaczynałam swoją karierę, to robiłam wszystko intuicyjnie, bo takie były czasy. Nie mieliśmy coachów, tylu mentorów. Za to czytaliśmy książki, które nas rozwijały. W szczególności na mój rozwój bardzo wpłynęły biografie. Biografie ludzi sukcesu, bo przecież sukces to nie tylko biznes, ale dla mnie także osiągnięcia naukowe i tu jako przykład mogę podać Maria Skłodowska-Curie. Polityczne to Katarzyna Wielka. Literatura to Wisława Szymborska, Balzac, Dostojewski, Puszkin. Aktorka to Hanka Ordonówna, Eugeniusz Bodo, Fred Aster. Muzyka Chopin, Verdi, Bethoven, Mozart, Czajkowski, Sztuka Van Gogh, Malczewski, Rubens, Michał Anioł, Leonardo da Vinci.


I tak można by wymieniać w nieskończoność, ale ważne jest by nasza wiedza była kształtowana poprzez literaturę, sztukę i systematyczną pracę. Nie było powszechnych komputerów, telefonów, a jednak mieliśmy ambicje. Gdzieś w wyobraźni śniliśmy o telefonie, który pokaże twarz podczas rozmowy. Żyliśmy na przełomie odkryć technologicznych i to kształtowało naszą osobowość. Ja nawet nie miałam pojęcia, że wykonując pewne procesy tworzę swoją markę, że to ja jestem marką sama w sobie. Moja pracowitość, dojrzałość, odpowiedzialność…..(zamyślenie). Musiałam być dojrzała, bo byłam odpowiedzialna za wychowanie i wykształcenie syna. I chyba tak już jest, że im więcej mamy wyzwań, to dzieci i odpowiedzialność za rodzinę są naszym największym motywatorem do działania.

Kasiu jesteś kobietą po przejściach, ale spełnioną żoną i matką?

– Spełnioną mama?….Zdecydowanie! Mam wspaniałego syna i nadzwyczajną relację z Damianem. Jaki jest sposób na wychowanie zdolnego i kochanego dziecka? Po pierwsze miłość. Pewnego rodzaju dyscyplina, która pomaga na utrzymaniu w ryzach panowania nad czasem. Przecież wiadomo, że chodząc do szkoły mamy mnóstwo obowiązków dodatkowych. Ja mam to szczęście, że mój syn jest zdolny, ambitny i pracowity. Tak więc z cała stanowczością mogę powiedzieć, że jestem spełnioną mamą. Patrząc wstecz, to ja żyłam przez wiele lat, aby mój syn miał wszystko, co najlepsze, pomimo wielu trudności, wiadomo…to życie.

Spełniona żona? Tu też osiągnęłam sukces, bo wiek czyni cuda! Kobieta jest, jak dojrzałe wino. Im starsza tym mądrzejsza. I chyba jestem gotowa być “dobrą żoną”…(i tu śmiech)

Wyjechałaś z Polski, zostawiłaś cały swój świat. Dziś mówisz, że jesteś szczęśliwa. Wtedy była to trudna decyzja. Okazuje się, że Twoja siła jest nadzwyczajna. Świadczy o tym też to, że wcześniej również podjęłaś decyzję o zmianie pracy. Przecież Ty uwielbiałaś to co robisz?

– Dlaczego zmieniłam pracę? Bo to było tak. W 2011 roku dostałam zapalenia trzustki. Zmieniło się całe moje życie. Przez dwa lata byłam na diecie. Od razu podczas wizyty u lekarza wiedziałam, co to jest, ponieważ byłam wolontariuszem hospicyjnym i pomagałam ludziom chorym na raka w czasie, kiedy odchodzili. Czyli mniej więcej od momentu, kiedy dowiedzieli się o chorobie do końca ziemskiej wędrówki. I dwa lata przed moją chorobą miałam pod opieką pana Eugeniusza, który odszedł na raka trzustki, widziałam, jak cierpiał. I chyba to najbardziej zmotywowało mnie do natychmiastowego działania.

Co zrobiłam? Dieta, praca z oddechem, kontemplacja, ćwiczenia, zmiana pracy, zmiana nastawienia do życia. I kiedy to mówię, to wygląda, że zadziało się na pstryknięcie palca. Otóż nie! Na dietę uczyłam się przechodzić przez 4 miesiące. Praca z oddechem kolejne miesiące. Na diecie byłam 2 lata! Trzeba zrozumieć, że ja pracowałam jak pracoholik – do wytchnienia i dla mnie jakaś niedyspozycja nie mogła być przeszkodą w karierze. A jednak poddałam się, bo ból sprawiał, że nie mogłam z tym walczyć. I tu nauczyłam się pokory.

To był prawdziwy zwrot w moim życiu. I tu znowu, gdyby nie syn, to pewnie miałabym inną motywację, ale zawsze dla mnie największym motorem do działania i zmiany było dziecko.

Przez pół roku zastanawiałam się co będzie dalej. Kiedy kobieta zaczyna myśleć, to zawsze coś wymyśli. I tak powstał pomysł mojego magazynu Manhattan Business. Okazał się sukcesem na rynku międzynarodowym, dlatego, że ja znałam się na tej pracy, więc było mi łatwiej kontynuować to, co potrafiłam. Pierwsze wydanie i zaproszenie do NY na spotkanie z BCC – i tu nic mnie nie powstrzymało, aby polecieć i zrobić wykład. W tym czasie nie mówiłam tak biegle po angielsku, więc wynajęłam tłumacza i kazałam mu nie odchodzić ode mnie, bo …. Wykład prowadziłam po polsku podkreślając, że chcę aby Amerykanie poznali brzmienie naszego języGoście z Polski powiedzieli, że na pewno nie odniosę sukcesu, bo takich magazynów jest mnóstwo. Podczas przerwy podszedł do mnie jeden z gości, Amerykanin. Zapytał dlaczego nie mówię po angielsku wykładu, więc odpowiedziałam szczerze. On zaśmiał się tylko i powiedział, że trzeba mieć niezwykłą odwagę, żeby na obcym terytorium poradzić sobie w każdej sytuacji. Jak się okazało był to dyrektor generalny jednego z banków w NY i został sponsorem kolejnych wydań.

Nauka z tego jest taka, że nie należy słuchać nikogo kto nas krytykuje, a w szczególności Polaków (przepraszam, ale tak jest), którzy zamiast sobie pomagać, krytykują nie wnosząc niczego wartościowego do naszego biznesu. Teraz już wiem, że jeżeli chcę coś osiągnąć, to nic nie stanie mi na przeszkodzie. To moja silna motywacja i determinacja prowadzi do sukcesu. Kiedy ktoś patrzy na moje działania to pewnie widzi kobietę sukcesu, dlaczego nie.  Jednak za tym wszystkim stoi ogromna praca, wyrzeczenia, nieprzespane noce, przepłakane dni, tęsknota za wolnością, za rodziną, za ojczyzną. Taka jest cena sukcesu.

Czy warto było?

Dla mnie warto. Bo mój sukces ma wpływ na życie mojego syna, moich przyjaciół i wielu Polaków, którym mogę pomóc. Wierzę, że zawsze sukces jednostki przyczynia się do zmiany życia wielu ludzi i to przez pokolenia.Moje ukochane motto – Cokolwiek umysł może sobie wyobrazić, może to osiągnąć – Napoleon Hill I jeszcze jedno „Rób to co możesz , przy pomocy tego co masz i tam gdzie jesteś’ – Roosvelt

Tę maksymę polecam wszystkim wydrukować i powiesić w kilku miejscach.

Jesteś wykładowcą, wydajesz Manhattan Business, piszesz książki.

– Pierwszą książkę napisałam 8 lat temu. Kolejne – nie uwierzysz, ale jeden zeszyt w jeden miesiąc. To była bardzo twórcza praca, ale ja jak zaczarowana. Rozpisałam sobie plan i trzymając się co do dnia tworzyłam coś niesamowitego. Taką miałam dyscyplinę pracy.

Ja zajmuję się badaniami nad długowiecznością już od 12 lat. I kiedy w marcu 2019 roku Europoseł Marek Plura zaprosił mnie do poprowadzenia wykładów dla seniorów na Śląsku, to ja bez wahania zgodziłam się. I tu poznałam tak wspaniałych ludzi, pełnych poweru, działających w wielu obszarach. To był tak cudowny czas, że dał mi siłę do tworzenia.

Ile odwiedziłaś w sumie domów seniora, uniwersytetów, klubów? Gdy byłaś ostatnio na wykładach w Polsce, było to jakieś szaleństwo. Ilość pracy i Twój promienny uśmiech mimo zmęczenia.

– w Polsce?

W Polsce ok 300 Uniwersytetów i klubów seniora, ok. 30 Domów seniora. W USA pracuję na co dzień z oddziałami geriatrycznymi, domami seniora. W sumie na moich wykładach było ok. 250 000 osób. Uwielbiam wykładać i to jest moja pasja. Moje działania, książki i praca naukowa została doceniona przez Uniwersytet Boston, Harvard, Stanford. Moje zaangażowanie w polepszenie życia seniorów zaczyna ewaluować obecnie na cały świat, ponieważ dołączyły uniwersytety z Chin, Indii, Japonii. Jeśli kochamy to, co robimy i jest to naszą pasją, to świat nam sprzyja. To widać, jaką mamy intencję do działania.

 Obecnie pracuje nad bardzo dużym projektem, który pochłania mnie bez reszty. Bardzo skomplikowany, ale to też jest tak, że kiedy wymagania rosną, to ja bardziej spinam się w sobie. Do tego zawsze potrzebna jest dyscyplina. A ja ją mam.

Kasiu skąd ta dyscyplina? Czy tego można się nauczyć?

Kiedy byłam dzieckiem tańczyłam w balecie i chciałam być najlepsza. Potem harcerstwo, piłka ręczna, śpiewanie w chórze, występy w kabarecie, gra w tenisa, to wszystko uczy pracy nad sobą. Najgorsze dla mnie były porażki. Dzisiaj już wiem, że jest to część składowa sukcesu. Kiedyś nie mogłam sobie z tym poradzić. Dlatego uważam, że wraz z wiekiem przychodzi dojrzałość, pokora, wewnętrzny spokój. Dzisiaj już jestem spokojna i pogodzona. To taki cudowny stan, szczególnie w biznesie. Biznes lubi spokój.

Jaki jest Twój największy sukces zawodowy w kraju i na obczyźnie?

– W kraju to ludzie, którzy przychodzą na moje wykłady i chcą mnie słuchać. I to, że kupują moje książki, żeby zmienić swoje życie. W USA największy sukces to współpraca z Google i mój wykład w marcu tego roku dla kobiet Googla, tak to zdecydowanie było najważniejsze w tym roku. I oczywiście współpraca z tak znaczącymi uniwersytetami, jak Uniwersytet Boston, Harvard, Stanford.

Przyjaźnie które pomagają Ci w życiu…Jak to z tym jest? Wierzysz w przyjaźń tą prawdziwą?

– Przyjaźnie, to bardzo drażliwy temat. Bardzo dużo tych relacji uległo zmianie. Ludzie widzą to, co chcą widzieć. Zawsze powtarzam, że zdjęcia w social mediach to nie jest prawdziwe życie – tam wstawiamy zdjęcia, kiedy jesteśmy “wypolerowani”, czy uśmiechnięci, szczęśliwi. Nigdy nie pisze o problemach na FB. Dlaczego mam przekazywać komuś moją negatywna energię?  Tak więc, te prawdziwe przyjaźnie przetrwały i one będą zawsze. A naturalna selekcja jest potrzebna, bo przyroda też taką selekcję prowadzi.

Tu w Stanach śmieją się zawsze, kiedy rozmawiamy ilu mamy przyjaciół. Ja zawsze odpowiadam, że ok. 20-30. Bo taka jest prawda. Ponieważ żyjemy na styku dwóch różnych diametralnie światów, to ważne jest zrozumieć, co dana osoba przeżywa w danej chwili. Doskonale rozumiem sytuację w Polsce, bo przecież to mój kraj. Ja dopiero mieszkam tu od 5 lat, a współpracuję od 10. Cudownie jest mieć oparcie w Polonii, która jest znacząca na świecie. Około 24 mln. Tym przyjaźniom, które nie wytrzymały próby czasu, pozwoliłam odejść. Bo to szkoda energii i czasu. W przyrodzie i biznesie nie ma próżni. Tak więc, kiedy jedna przyjaźń odchodzi, przychodzi nowa. Tak było zawsze i tak będzie. Z wiekiem jestem bardziej spokojna i zdecydowana. Dotyczy to nie tylko przyjaźni, ale przede wszystkim biznesu.

Moja uwaga jest skierowana teraz w 100 procentach na pracę nad dwoma projektami. Jeden z nich to produkt, który pomoże seniorom z chorobami Alzheimera, demencją, czy zwykłą samotnością- poprawi pamięć, samopoczucie. To będzie wielki sukces twórcy tego produktu. Wszystko jeszcze objęte jest tajemnicą, ale jest już prototyp i niedługo Wam go pokażę. Tak więc, marzenia się spełniają. To, co nas ogranicza, to nasz umysł. Umysł czyni nas niepowtarzalnym. Kiedy ktoś jest naprawdę wewnętrznie przygotowany do czegoś, objawia tę gotowość swym zachowaniem.

Sukces to dobrze wyznaczone cele, a reszta to „tylko” otoczka i systematyczna praca. Największa potęga człowieka leży w sile jego wiary.

Jesteś  osobą, której wiedza i kompetencje są widoczne na każdym kroku. Kobieta kreatywna, ambitna i charyzmatyczna. “W każdym zawodzie można być partaczem, rzemieślnikiem lub MISTRZEM” o Tobie śmiało mogę powiedzieć, że jest mistrzem. Kobieta „wielozadaniowa”: wydawca, dziennikarka, wykładowca. W każdej z tych ról odnajdujesz  się doskonale. Współpraca z Tobą to wielka przyjemność. Świetny słuchacz „patrzący” na ludzi sercem. Wyjątkowy Przyjaciel od lat.

Dziękuję, że jesteś. Za uśmiech, te wszystkie „kopniaki” do przodu, za serce, i oczywiście za ten wywiad.

Tekst :
Anna Czech
Wydawca "Ludzie z Charakterem"